Ostatnio naszła mnie ochota na sałatkę, ale taką niebanalną. Sama jednak nie do końca wiedziałam na co mam ochotę. Inspirację znalazłam na zakupach, gdy maszerując między lidlowymi półkami i lodówki znalazłam ser halloumi. Już dawno o nim myślałam, bo widziałam wiele przepisów z jego udziałem. Sama jednak nie miałam przyjemności z nim eksperymentować. Stwierdziłam, że to najlepszy moment, by podjąć próbę i stworzyć coś nowego i oryginalnego 😉 Jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak i z jednego składnika sałatki nie wyczarujesz 😛 Kolejnym dylematem okazało się dobranie idealnie komponujących się dodatków.
Długo rozmyślałam z czym by połączyć ten nietypowy ser. Postawiłam na standardowy mix sałat z rukolą, wybrałam też awokado, które uwielbiam i według mnie pasuje do wszystkiego. Dzień wcześniej przyrządzałam bezglutenową pizzę bez drożdży, którą tym razem podałam z rukolą, pomidorkami cherry oraz szynką parmeńską i właśnie ten ostatni składnik bardzo mi przypasował, a że została mi spora porcja, nie pozostało nic innego, jak wykorzystać go w sałatce 😉 Dla przełamania tego słonego smaku postanowiłam dodać lekko słodki akcent (jak zauważyliście lubię połączenia słodko-ostre, słodko-słone). Myślałam o mango, zastanawiałam się nad pomarańczą, ale ostateczny wybór padł na arbuza. I to był strzał w dziesiątkę 🙂 Zdziwiło Was to połączenie??? Sami sprawdźcie jak się świetnie komponuje.
Przygotuj (na 3 porcje):
- mix sałat (u mnie z rukolą)
- 1 ser halloumi ok. 225 g (patrz Wskazówki)
- 1 awokado
- ok. 90 g szynki parmeńskiej
- 1/4 arbuza
Sos:
- 9 łyżek oliwy
- 1,5 łyżeczki soku z cytryny
- 1,5 łyżeczki octu jabłkowego
- 1,5 łyżeczki miodu
- sól i pieprz do smaku
- ulubione zioła (ja wybrałam przyprawę – suszony pomidor/czosnek/bazylia)
Do dzieła:
Zacznij od przygotowania halloumi. Do mojej sałatki wybrałam wersję grillowaną. Z racji tego, że nie mam ani profesjonalnego grilla ani patelni grillowej, posłużyłam się zwykłym opiekaczem z wymiennymi płytkami. Jedna z nich służy właśnie do grillowania, choć rzadko ją używam, gdyż moc sprzętu nie jest powalająca. W przypadku mięsa mógłby się nie sprawdzić, ale z serem powinien dać radę. Rozgrzej opiekacz, w międzyczasie pokrój ser w plasterki o grubości ok. 1 cm. Skrop go z obu stron oliwą i posyp bazylią. Ja kupiłam ser z dodatkiem bazylii, dlatego stwierdziłam, że taka ilość już wystarczy. Ser kładź partiami na rozgrzanym grillu i smaż do zarumienienia z obu stron. Następnie lekko ostudź (Patrz Wskazówki). Awokado przekrój na pół, pozbądź się pestki, obierz i pokrój w plasterki (półksiężyce). Miąższ arbuza pokrój w większą kostkę. Szynkę parmeńską zwiń z zgrabne ruloniki. Wszystkie składniki ułóż finezyjnie na większym talerzu, możesz użyć zarówno płaski, jak i głęboki. Składniki sosu dokładnie wymieszaj i polej nim powstałą sałatkę. Najlepiej konsumować zaraz po przygotowaniu.
Wskazówki:
- Użyłam halloumi w kawałku Eridanous, który kupiłam w Lidlu. Możecie go znaleźć przy okazji tygodnia greckiego, choć chyba jedna wersja ma zagościć w ofercie na stałe. Wybrałam wersję z bazylią, dlatego już nie musiałam posypywać nią sera. Możesz też użyć halloumi z chilli, miętą lub bez dodatków. Dostępność smaków uzależniona jest od producenta.
- Do sałatki wybrałam grillowaną wersję halloumi. Po podgrzaniu ser lekko się rozpuszcza w środku, a z wierzchu ładnie rumieni. Przed podaniem trzeba go lekko ostudzić, ale warto zaznaczyć, żeby nie zostawiać go na zbyt długo, gdyż stanie się gumowaty. Ponowne podgrzewanie też mu nie służy, dlatego najlepiej konsumować go zaraz po przygotowaniu 😉
Sałatka to dla mnie idealnie zbalansowanie smaku. Słoność sera i szynki parmeńskiej jest świetnie zrównoważona słodkością arbuza. Ten przepis sprawdzi się wśród osób, które lubią takie niestandardowe połączenia i nie przeszkadza im zestawienie mięsa z owocami. Ja osobiście uwielbiam takie kompozycje, pewnie dlatego przepis bardzo przypadł mi do gustu 🙂 Całości dopełnia słodko-kwaśny sos, który genialnie wpasowuje się w całą konwencję. Moje pierwsze spotkanie z serem halloumi uważam za udane. Obyło się bez spięć i nieporozumień 😛 Na pewno nie raz powrócę do tej receptury, choć podejrzewam, że to dopiero początek eksperymentów z tym składnikiem, do których Was również zachęcam.