Szarlotka rozpływająca się w ustach – niezastąpiony przepis mojej mamy w nowej odsłonie (wersja bezglutenowa)

Szarlotka, to jedno ze słodkości, które już dawno za mną chodziły. Jest jednym z ciast z mojej listy TOP 10, pewnie dlatego, że uwielbiam jabłka. Tak naprawdę, to chyba jedyne owoce bez których nie mogę się obyć. Jedno jabłko dziennie, to absolutne minimum. Moje ulubione to Ligole, bo są twarde, chrupiące, soczyste i lekko kwaskowate. Jednak nie nadają się do szarlotki. Do niej powinniśmy użyć gatunek winny, ale taki który fajnie rozpadnie się w pieczeniu. Moim zdaniem najlepszym wyborem jest Szara Reneta. Tak też sądziła moja mama, a nie znam nikogo, kto by robił lepszą szarlotkę. Dzięki tym jabłkom, które nie są bardzo słodkie, szarotka nie będzie mulasta i nadzienie będzie fajnie kontrastować z półkruchym ciastem. Niestety nie jest to sezon na jabłka, tym bardziej ten gatunek. Są dość drogie i trudno dostępne. Po trudach i znojach udało mi się je znaleźć w jednym warzywniaku i choć kosztowały sporo, to uważam, że dla takiego efektu warto było zainwestować.

Jak już wspomniałam, moja mama robi najlepszą szarlotkę na świecie. Nie jest to typowe kruche ciasto, bo jest bardziej pulchne i miękkie. Można je nazwać półkruchym, a nawet lekko biszkoptowym, mimo, że jest wyłącznie siekane nożem. Nie łudziłam się, że uda mi się osiągnąć taki efekt z mąk bezglutenowych, ale chciałam, żeby była choć w połowie tak smaczna. Efekt ten jest też wynikiem kilku magicznych składników, które z dietą fit nie mają zbyt dużo wspólnego, mowa tu o smalcu i śmietanie. Oczywiście przy tworzeniu swojej wersji nie zastosowałam owych produktów, ale użyłam swoich zamienników. Mimo to efekt końcowy przerósł moje oczekiwania, bo sami spójrzcie jakie cudeńko udało mi się stworzyć.

Szarlotka wyszła naprawdę bardzo smaczna. Zaraz po wyciągnięciu z piekarnika nie mogłam się powstrzymać, by jej nie spróbować. A wiadomo, że jak szarlotka to tylko na ciepło 🙂 Idealnie pasowałyby do niej lody, ale trzeba też dozować sobie przyjemności 😛 I powiem Wam, że zaraz po upieczeniu jest najlepsza, taka mięciutka, aż rozpływa się w ustach. Z reguły wypieki z mąk bezglutenowych mają tendencję to szybkiej utraty świeżości i po pewnym czasie twardnieją, dlatego, by tego uniknąć najlepiej zjeść ciasto od razu 😛 Szarlotka jest o tyle wdzięcznym ciachem, że można ją też odgrzać w mikrofali, by odzyskała swoją miękkość. I tak też polecam zrobić kolejnego dnia, o ile ostanie się Wam jakiś kawałek 😉 A obiecać tego nie mogę. Jeśli tylko natraficie na szarą renetę, to zakupcie czem prędzej, by przygotować taką pyszną szarlotkę. A oprócz jabłek wystarczy jeszcze tylko kilka składników.

 

Przygotuj:

Ciasto

  • 3/4 szkl. mąki ryżowej
  • 1/4 szkl. mąki ziemniaczanej
  • 1/2 mąki gryczanej
  • 1/2 szkl. mąki z tapioki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 szkl. erytrytolu (lub 3/4 szkl. jeśli ktoś lubi słodsze wersje)
  • 200 g masła
  • 2 żółtka
  • 1 całe jajko
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego

Nadzienie:

  • 6 jabłek Szara Reneta
  • 1/2 łyżeczki cynamonu (u mnie cejloński)

 

Do dzieła:

Na stolnicę przesyp mąki, dodaj proszek do pieczenia i erytrytol. Następnie pokrój na mniejsze kawałki zimne masło i siekaj całość, aż do rozdrobnienia masła. Gdy już uzyskasz postać kruszonki, zrób na środku dołek. Wbij do niego żółtka i całe jajko, dodaj też jogurt. Całość połącz z mąką za pomocą noża. Mieszaj i siekaj naprzemiennie. Gdy już zacznie się zaklejać ciasto, przejdź do ugniatania ręką. Gotowe ciasto podziel na 2 części.

Jedną owiń folią lub włóż do woreczka i zostaw w zamrażalce na ok. pół godziny. Drugą część rozwałkuj na stolnicy do wielkości formy, w której będziesz piec (u mnie 24 x 28 cm).

Ciasto przełóż na posmarowaną tłuszczem i obsypaną płatkami jaglanymi blachę. Teraz przejdź do przygotowania nadzienia. Jabłka umyj i obierz, następnie zetrzyj na tarce o grubych oczkach. Dodaj cynamon i dokładnie wymieszaj. Przełóż jabłka na spód ciasta. Wyciągnij drugą część z zamrażalnika i również zetrzyj na tarce prosto na rozłożone jabłka. Staraj się równomiernie przykryć całość.

Gotową szarlotkę przełóż do piekarnika nagrzanego do 180°C i piecz ok. 40 min. U mnie wystarczyło nawet 35 min. Musisz kontrolować stopień wypieczenia, gdy już się ładnie zarumieni możesz wyciągnąć ciasto.

Tak jak wspomniałam szarlotkę najlepiej jeść na ciepło. Można ją też później posypać pudrem z erytrytolu. Jak widzicie to właśnie on posłużył mi zamiast cukru, już można stwierdzić, że to zdrowsza wersja 😉 Choć nie do końca, bo mamy tu masło, ale myślę, że można by spróbować użyć olej kokosowy. Śmietanę z helenowej wersji, zastąpiłam jogurtem naturalnym. Wybrałam też cynamon cejloński, który jest intensywniejszy w smaku i wystarczy niewielka ilość, by nadać fajnego korzennego aromatu. Jak widzicie, by uzyskać konsystencję tradycyjnej glutenowej wersji z mąki pszennej musiałam użyć, aż czterech rodzajów mąk, ale mieszanka sprawdziła się doskonale. Bo ciasto wyszło miękkie, nie glinowate, lekko kruche i nie twarde. Dosłownie w punkt. Myślę, że i Wam przypadnie do gustu 🙂

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.