Mimo, że w końcu napłynęło rześkie powietrze, to jednak w pamięci pozostają jeszcze mordercze upały sprzed paru dni i niewykluczone, że lada moment znów powrócą. Przy takie temperaturze człowiek traci apetyt, a szczególnie nie ma ochotny na ciepłe dania. Wtedy dobrym rozwiązaniem mogą okazać się różnego rodzaju sałatki, ale też chłodniki. Przyznam się, że nie mam z nimi dużego doświadczenia. Tylko raz przyrządziłam chłodnik z buraka, ale było to na tyle dawno, że już prawie o tym zapomniałam. Jednak pamiętam, że bardzo mi smakował i na samą myśl nabrałam na niego ochoty, więc może następnym razem to on pojawi się na blogu. Tymczasem pora na zupę krem z białych warzyw. Znajdziemy w nim selera, korzeń pietruszki, kalafiora, białą część pora oraz ziemniaki. Jak widać same wartościowe rzeczy, większość z nich używamy sporadycznie, a szkoda. To dobra okazja, by połączyć to bogactwo smaków i stworzyć jedno danie pełne witamin i minerałów.
Muszę przyznać, że do tego przepisu natchnęło mnie danie, które zamówiliśmy ostatnio w jednej z krakowskich restauracji. Pierwszy raz miałam okazję spróbować zupę krem z białych warzyw i smak na tyle mnie zaintrygował, że postanowiłam stworzyć swoją wersję. Nie jest to może idealna kopia oryginału, ale moja autorska odsłona, która również przypadła mi do gustu. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba 😉
Przygotuj:
- 3 pietruszki
- 1 selera
- 2 pory (biała część)
- 1/2 kalafiora
- 4 ziemniaki
- 1 cebulę
- 3 ząbki czosnku
- 1,5 l bulionu warzywnego lub mięsno-warzywnego
- 1 łyżkę masła
- sól do smaku
- pieprz, ja użyłam pieprz młotkowany z kolendrą
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 3/4 łyżeczki kuminu (kminu rzymskiego)
- 3 łyżki jogurtu naturalnego
Dodatki:
- pestki dyni
- rozdrobnione orzechy włoskie
Do dzieła:
Do zupy będziesz potrzebować bulion, możesz użyć warzywny lub mięsno-warzywny w zależności od upodobań. Ja osobiście preferuję drugą wersję (Patrz Wskazówki). Gdy już macie gotowy bulion, pora zabrać się nasze białe warzywa. Wszystkie umyj i obierz. Pietruszkę, seler i ziemniaki pokrój w drobną kostkę. Kalafior rozdrobnij na małe różyczki. Z pora użyj tylko białą część i pokrój na cienkie plasterki. Cebulę i czosnek drobno posiekaj. Na rozgrzaną patelnię przełóż łyżkę masła. Gdy się rozpuści dodaj cebulę, czosnek i pokrojony por. Smaż do lekkiego zarumienienia, ale nie doprowadź do przypalenia. Do garnka wrzuć pozostałe warzywa, przełóż podsmażone składniki i wszystko zalej bulionem. Dodaj gałkę muszkatołową i kumin. Gotuj na małym ogniu przez ok. 45 min. Gdy warzywa będą miękkie zmiksuj całość na gładką masę, dopraw solą i pieprzem do smaku. Krem możesz posypać pestkami dyni i rozdrobnionymi orzechami włoskimi.
Wskazówki:
- Bulion gotuję zazwyczaj na porcjach rosołowych z kaczki lub indyka. Jak dla mnie mięso to jest o wiele smaczniejsze od kurczaka. Czasami jeśli planuję później przyrządzić pasztet, to wybieram podudzia albo udka, ale najlepszy rosół jest właśnie z korpusu, a nie samych udek. Nie dodaję też do niego żadnych kostek rosołowych, Vegety czy innego tego typu udziwnień. Wystarczy mi tylko naturalna przyprawa do rosołu (To Naturalne) będąca kompozycją warzyw, ziół i przypraw, które delikatnie podkręcają smak, a nie zabijają go chemią i składnikami niewiadomego pochodzenia. Pamiętaj też, że dobry bulion potrzebuje czasu i musi się gotować na małym ogniu kilka godzin, by składniki oddały swój aromat. Kluczem to pięknego koloru jest natomiast przypalona cebula. Kiedyś za dzieciaka opalało się ją na fajerkach pieca. Dzisiaj możecie to zrobić na palniku kuchenki gazowej, a jeśli posiadacie indukcje, to wystarczy pokroić nieco cebulę i podsmażyć ją na suchej patelni, by lekko się przypaliła z każdej strony. Moim magicznym składnikiem, który dodaję na koniec jest lubczyk, albo świeży, albo suszony. Tak samo natkę pietruszki dodaję dopiero pod koniec gotowania. Żeby rosół był klarowany ważne jest też systematyczne pozbywanie się szumowin, a później odcedzenie od wszystkich warzyw.
Zupa krem z białych warzyw bardzo mile mnie zaskoczyła. Nie da się ukryć, że smak podkręca tu gałka muszkatołowa i kumin. Ten ostatnio składnik jest moim ulubionym dodatkiem do humusu. Ma bardzo wyrazisty, nieco orientalny posmak i potrafi nadać charakteru całemu daniu. Tutaj również sprawdził się wyśmienicie. Wyrazistości dodaje tu również seler i korzeń pietruszki, który jest zazwyczaj niedoceniany i z reguły jest składnikiem jedynie rosołu.
Ta zupa jest na tyle fajna, że możecie ją zajadać na ciepło, ale i na zimno w formie chłodnika. Dlatego sprawdzi się zarówno w chłodne, jak i upalne dni. Całość wzbogaciłam pestkami dyni i rozdrobnionymi orzechami włoskimi, bo jednak lubię jak mi coś chrupie 😀 W wersji, którą zamówiłam w restauracji krem dopełniony został kawałkami awokado i świeżego ogórka oraz liśćmi sałaty. Jednak te dodatki sprawdzą się tylko w chłodniku i może następnym razem sama je wypróbuję, a Wy wypróbujcie mój przepis, bo bez względu na pogodę Was nasyci, a mam nadzieję, że również zachwyci 😉