Masz dość chlebów na spulchniaczach, przesyconych pszenną mąką i napompowanych chemią? W dodatku szukasz wersji bez drożdży, cukru i glutenu? Wiem jak ciężko sprostać takim oczekiwaniom. Ale mam coś dla Ciebie. W piekarniach znalezienie takiego wypieku jest niemal niemożliwe, a w sklepach ze zdrową żywnością kosztuje majątek. Ja nie pozwolę Ci zbankrutować i przedstawię wersję, do której potrzeba tylko trzech składników i nieco cierpliwości. I to wcale nie żart. A mianowicie będzie to kasza gryczana, woda i sól. Jak ekonomicznie 😉 Sama nie dowierzałam, że może wyjść z tego coś smakowitego, ale przekonałam się na własnej skórze, a dokładnie na własnych kubkach smakowych. Kolejny eksperyment można uznać za udany. Nie bój się próbować nowych smaków.
Przygotuj:
• 500 g kaszy gryczanej niepalonej (nazywanej też białą)
• 2 łyżeczki soli himalajskiej
• 700 ml wody + więcej do uzupełnienia
Do dzieła:
Kaszę opłucz i zalej przygotowaną wodą (700 ml). Odstaw na całą noc.
Rano przemieszaj ją, powinna być już lepka. Jeśli pochłonęła wodę, dolej jej na tyle, by cały czas była lekko ponad kaszą. Odstaw na kolejny dzień. Jeśli w trakcie na powierzchni utworzy się piana, zbierz ją za pomocą sitka. Wieczorem skontroluj poziom wody. Odlej nadmiar, dodaj sól i zmiksuj na gładką masę. Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała trochę ukochanych ziaren. Tym razem był to słonecznik i siemię lniane (tak po 3 łyżki). Nie jest to jednak konieczne. Masę przełóż do keksówki wyłożonej pergaminem.
Przykryj ściereczką i odstaw na kolejną noc w chłodnym miejscu. Następnego dnia chleb włóż do nagrzanego do 200°C, piekarnika. Piecz ok. 1h, aż skórka lekko popęka i będzie chrupiąca. Po upieczeniu odstaw do ostygnięcia. Możesz już cieszyć się bezglutenowym wypiekiem. Teraz każda kanapka będzie zdrowa.
Chleb wyszedł fajny, wilgotny, lekko kwaskowaty, jak na zakwasie. W smaku przypomina mi nieco “piróg biłgorajski”, czyli regionalny przysmak z moich rodzinnych stron, który bardzo często pieczony jest przez moją mamę (ale o nim więcej przy inne okazji). A to wszystko za sprawą kaszy gryczanej, ta niepalona jest jednak bardziej delikatna. Nie jest tak pulchny jak na mące pszennej, ale też nie tak zbity, jak ten z samych ziaren. Ma idealnie zbilansowaną konsystencję.
Już myślałam, że na diecie bez glutenu, cukru i drożdży, muszę się pożegnać z chlebem. A jednak cuda się zdarzają. A są to cuda natury. Często nieodkryte lub dawno zapomniane. Jak widać najprostsze przepisy są najlepsze i najzdrowsze. Mniej składników, mniej wydatków, mniej chemii 😉
[…] smakuje jeśli odstawimy go na jakiś czas by składniki się przegryzły. Gotowy podawaj z kromką chleba np. gryczanego, jak w moim przypadku […]