Czekoladowy sernik bez sera, czyli tofurnik na orzechowo-daktylowym spodzie (wegański sernik na zimno)

Ostatnio zakupiłam tofu i długo się zastanawiałam co z niego przyrządzić. Czy coś słodkiego czy wytrawnego? Zdarzyło mi się kilka razy jeść wegańskie ciasta w kawiarniach, które bardzo przypadły mi do gustu, dlatego ostatecznie postanowiłam przygotować sernik bez sera, czyli tofurnik. A że upały dają się we znaki, to wybrałam wersję na zimno. Dla odmiany postawiłam na czekoladową odsłonę, na chrupiącym spodzie. Będzie dużo kokosu, orzechów, odrobina owoców i spora porcja wegańskiego sera.

Tak naprawdę w trakcie przygotowania nie wiedziałam jaki będzie efekt finalny, bo cały przepis był “na oko”. Metodą konsumpcji doszłam do odpowiedniego poziomu słodkości, a konsystencja była niespodzianką, którą dało się zaobserwować dopiero po wystudzeniu, czyli tak naprawdę następnego dnia. Chyba muszę zacząć grać w totolotka, bo jak widać udało mi się wstrzelić w dziesiątkę, w takim razie szóstka to pikuś 😛 W sernikach na zimno ważnym elementem jest składnik zagęszczający. W standardowej wersji jest to zwykle żelatyna, w wegańskiej agar. Niestety jak się okazało, nie posiadałam tego produktu w swoich zapasach, a pora była zbyt późna, by udać się na zakupy (jak obserwujecie moje Instagrama, to zapewne wiecie, że większość przepisów na bloga przyrządzam w sobotę wieczorem). Cóż mi było począć w tej sytuacji??? Ruszyć głową, a Halyna to ma łepetynę nie od parady 😀 Wpadłam więc na genialny pomysł. Lata kuchennych eksperymentów owocują po czasie i pewne obserwacje dają nam podstawy do tworzenia nowych i kreatywnych rzeczy. Tak też było i w tym przypadku, bo po wielokrotnym stosowaniu mąk bezglutenowych zaobserwowałam mocno wiążące właściwości mąki kokosowej m.in. dlatego nie nadaje się do wielu wypieków, gdyż pochłania wilgoć i ciasta stają się suche. Jednak tę zależność można wykorzystać w innych przypadkach, jak chociażby przy przyrządzaniu tofurnika. Trzy łyżki mąki kokosowej wystarczyło, by zagęścić masę i po wystudzeniu stworzyć zwarty, ale niegumowaty sernik. Nie powiem, czasem zdarzają mi się wpadki i efekt końcowy znacznie odbiega od zamierzonego, ale w tym przypadku wynik przerósł moje oczekiwania, dlatego chcę się z Wami podzielić moją przetestowaną recepturą 😉

Przygotuj:

Spód:

  • 1 szkl. orzechów (u mnie mix: nerkowce, migdały, włoskie i laskowe)
  • 3/4 szkl. daktyli
  • 1 łyżkę oleju kokosowego

 

Masa:

  • 2 kostki tofu po 180g
  • 1 puszkę mleczka kokosowego (tylko gęstą część)
  • 2 banany
  • 4 łyżki syropu z agawy
  • 1 łyżkę pasty kokosowej
  • 2 łyżki oleju kokosowego
  • 2 łyżki kakao
  • 3 łyżki mąki kokosowej
  • sok z 1/2 cytryny

 

Dodatkowo:

  • kakao
  • borówki amerykańskie
  • listki mięty

 

Do dzieła:

Zanim zabierzesz się za przyrządzenie tofurnika, włóż mleczko kokosowe na kilka godzin do zamrażalnika, żeby oddzieliła się śmietanka (gęsta część).
Zacznij od przygotowania spodu. Daktyle zalej wrzątkiem i odstaw, aż zmiękną. W międzyczasie zmiksuj orzechy. Wystarczy je trochę rozdrobnić, ale nie miksuj ich na mąkę, fajnie jak zostaną małe kawałki. Daktyle odcedź i zblenduj. Dodaj orzechy i olej kokosowy. Wymieszaj całość, ma powstać zwarta masa, którą należy wyłożyć spód formy. Ja użyłam okrągłej tortownicy o średnicy 20 cm, którą wyłożyłam pergaminem.
Pora zabrać się za przygotowanie sernika. Do miski przełóż tofu, dodaj sok z cytryny, śmietankę kokosową, pastę i olej kokosowy, kakao oraz banany. Dołóż syrop z agawy, możesz użyć też syropu klonowego lub w wersji niewegańskiej miód. Wszystko dokładnie zmiksuj, żeby nie było grudek. Dosyp mąkę kokosową i ponownie zmiksuj na gładką masę. Całość przełóż na orzechowo-daktylowy spód i odstaw do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc. Następnego dnia wierzch posyp kakao i ozdób świeżymi owocami, ja wybrałam borówki amerykańskie, a dla kontrastu użyłam listki mięty. Voilà wegańska uczta trwa, a sernik bez sera zadowoli największego smakosza i słodkości konesera.

Czyż ten sernik nie prezentuje się wyśmienicie? Kto by pomyślał, że nie ma w nim ani grama sera, a nawet cukru i glutenowej mąki. Nadzienie jest mocno czekoladowe, ale owoce dają fajnej świeżości i przełamują ten intensywnie kakaowy smak. Tofu samo w samo jest dość mdłe, więc trzeba użyć odpowiednich dodatków, by nadać mu fajnego wyrazu. Jednak dzięki temu jest uniwersalne i można stworzyć z niego zarówno słodkie, jak i wytrawne danie. Tym razem padło na słodkie co nieco i nie żałuję tej decyzji, bo ciasto  zachwyciło moje kubki smakowe i mam nadzieję, że Wasze również zadowoli. Czekam na komentarze i rezultaty kuchennych zmagań. Niech wegańska uczta zagości i w Waszych domach 😉

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.