Słodkości to moja mała słabość. Nic tak nie potrafi umilić życia jak kawałek ciasta. Moje uda nie podzielają tego entuzjazmu i nie chcą ze mną współpracować w tej sprawie. Muszę zatem kombinować, by przemycić słodycz, a jednocześnie nie zrujnować sobie sylwetki. Stosuję zatem zamienniki i modyfikuję przepisy. Tak też było w tym przypadku. Przepis na brownie chyba każdy zna. Pozbyłam się jednak z niego mąki i cukru. Pozostawiłam gorzką czekoladę, ale taką minimum 90%. Prym wiedzie tu czerwona fasola. Nie to nie żart. Naprawdę ciasto fasolowe może być pyszne. Na początku też wątpiłam, ale po spróbowaniu jednego kęsa rozpłynęłam się w zachwycie. To jest to, czego do szczęścia potrzeba. Mała rzecz a cieszy 😉
Przygotuj:
- 1 puszkę czerwonej fasoli
- 1 szklankę miękkich daktyli (można je najpierw namoczyć)
- 2 duże bardzo dojrzałe banany
- 4 łyżki kakao
- 2 łyżki miodu
- szczyptę soli
- 2 łyżki masła orzechowego
- 2 łyżki zmielonych płatków owsianych
- 2 łyżki zmielonych migdałów
- 100 g gorzkiej czekolady
Do dzieła:
Użyłam fasoli z puszki, ale spokojnie możesz też ugotować surową. Najpierw namocz ją przez noc. Na następny dzień wymień wodę i zagotuj. Zbierz powstałe szumowiny. Fasolę ugotuj do miękkości. Odcedź i przetrzyj przez sito, w celu pozbycia łupinek. Konserwową wystarczy tylko odcedzić i zmiksować.
Gdy daktyle są nazbyt twarde, możesz je najpierw namoczyć w niewielkiej ilości wody, pozostawić na chwilę, a następnie odcedzić. Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej. Blenderem zmiksuj fasolę z bananami, masłem orzechowym, daktylami, miodem i odrobiną soli. Sól jeszcze bardziej wydobędzie słodycz. Dorzuć sypkie składniki i zmiksuj do uzyskania gładkiej konsystencji. Dodaj czekoladę i ponownie wymieszaj. Powstałą masę przełóż do niedużej blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i piecz w 180°C przez około 40 min. Ja użyłam tortownicy o średnicy 22 cm. Ciasto powinno być lekko wilgotne. Teraz już tylko pozostaje czekać na efekt końcowy.
Ciasto wyszło fenomenalne. Fasola jest w ogóle niewyczuwalna, tylko nadaje fajnej kremowej konsystencji. Jest wilgotne i sycące. Jeden kawałek wystarczy, by nawet taki łasuch jak ja poczuł się spełniony. Wszyscy kosztujący byli w szoku, że nie ma tam ani grama mąki i cukru. Kompletnie nie odbiega ono smakiem od tradycyjnego brownie. Radzę spróbować, a na pewno i Wy się zakochacie.