Robiłam już tarty bez glutenu, naleśniki, omlety a nawet gofry, ale na ciasto ucierane jeszcze się nie pokusiłam. Miałam pewne obawy, czy uda się stworzyć puszystą wersję i czy nie wyjdzie jeden wielki gnieciuch, ale kto nie ryzykuje, nie pije szampana, a kto nie eksperymentuje w kuchni, ten nie je smakołyków. Pora przełamać kolejne lody i odkryć nowe horyzonty. Oto inna odsłona ucieranki z owocami. A że sezon na śliwki w pełni, to nie mogło ich tu zabraknąć.
Przygotuj:
- 3/4 szkl. mąki jaglanej
- 1/2 szkl. mąki kukurydzianej
- 1/2 szkl. mąki ziemniaczanej
- 4 jajka
- 1/2 szkl. erytrolu (lub nieco więcej jak lubimy słodsze ciasta)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 szkl oleju
- ok. 1/2 kg świeżych śliwek
Do dzieła:
Śliwki umyj, osusz i pokrój na ćwiartki lub połówki. Jajka ubijaj, aż staną się puszyste i podwoją swoją objętość. Później stopniowo dodawaj do nich erytrol, cały czas miksując. Powoli wlewaj olej i miksuj na małych obrotach. Mąki przesiej i wraz proszkiem do pieczenia stopniowo dosypuj do masy, już tylko delikatnie mieszając. Ciasto przełóż do nasmarowanej tortownicy. Na wierzch poukładaj śliwki. Piecz ok. 40 min. w temperaturze 180°C.
Wykonanie ciasta jest błyskawiczne, szczególnie jeśli mamy mikser z miską lub robot kuchenny. Wtedy to już robi się samo, gdyż cała filozofia polega na solidnym ubiciu masy. W tym czasie może zrobić wiele innych rzeczy. A jeśli już zdecydujemy się na ubijanie ręczne, to nasze bicepsy przy okazji poćwiczą, także zawsze można znaleźć jakiś pozytyw 😉 Ciasto najlepiej jeść na ciepło, wtedy jest najbardziej puszyste. Później ma tendencję do wysychania, ale znalazłam też i na to sposób. Można go nasączyć wodą z cytryną (lub odrobinką alkoholu dla smaczku) 🙂 Będzie wtedy bardziej wilgotne i spokojnie można go skosztować kolejnego dnia. Tak czy owak ciasto wyszło bardzo smakowite, a śliweczki świetnie się komponują. Chyba muszę z nich stworzyć jakieś kolejne cudeńko, póki stragany nimi zapełnione.
Jeśli macie jakieś sugestie, czekam na info 😉
